Niektórzy z utęsknieniem odliczają dni do sezonu letniego, by znowu móc pożeglować po Mazurach. Dla tych, którym nie wystarczają „zwykłe” jachty, mamy propozycję.
Na świecie od lat ogromną popularnością cieszą się tzw. houseboaty, czyli pływające luksusowe domy. My nie pozostajemy w tyle i również na naszych Mazurach coraz częściej można spotkać takie cuda. Ich popularność rośnie na tyle szybko, że większość firm czarterujących jachty, wprowadza houseboaty do swojej oferty.
Pływające domy to – nie ukrywajmy – propozycja nie dla wszystkich. Łodzie nie mają takiego czaru i uroku jak jachty, nie ma na nich przechyłów, nie furkoczą żagle… Za to pełne są elektroniki, która czuwa nad właściwym przebiegiem kursu. Właściwie niewiele trzeba robić, by tym pływać. Ale przecież o to chodzi, żeby smakować piękno przyrody, wygodnie odpoczywać, leniuchować, a houseboat „sam się będzie prowadził”. I tak w zasadzie jest.
Na pokładzie pływającego domu jest kilka kajut wyposażonych w wygodne łóżka, telewizor, prysznic, często nawet jacuzzi, jest bogato wyposażona kuchnia i echosondy przydatne np. wędkarzom.
Najważniejsze są jednak te przyrządy, które pozwalają pływać houseboatem nawet osobom, które mają bardzo małe pojęcie o wodzie. Na pokładzie znajdują się urządzenia, które alarmują gdy na przykład łódź podpłynie zbyt blisko kamieni, co może grozić uszkodzeniem dna. Są też instrumenty ułatwiające zacumowanie do kei.
Z obecności houseboatów na mazurskich wodach mogą cieszyć się mieszkańcy Mazur i ekolodzy. Łodzie są ciche i mają porządne systemy zbierania ścieków, więc nie zanieczyszczają jezior.
Cena wynajmu houseboata jest znacznie wyższa niż tradycyjnego jachtui – w zależności od jego wyposażenia i wielkości – waha się od 1 tysiąca złotych do kilku tysięcy złotych za dobę. Do prowadzenia houseboata nie są wymagane żadne patenty i pozwolenia.