Tajlandia, Indie, Wietnam, a może Brazylia, Boliwia i Chile? Któż z nas nie marzy o podróżach w najodleglejsze kierunki świata. Mało kto te marzenia realizuje. Dlaczego? Boimy się dużych kosztów, nie znamy języków, nie potrafimy sami zaplanować wycieczki. Pomogą nam w tym przewodniki Lonely Planet. Ich autorzy osobiście przejechali każdą opisywaną drogę, odwiedzili każdy hostel i polecaną restaurację. Warto pójść za ich radą.
Jak zwiedzić świat nie wydając fortuny? Skorzystaj z porad autorów Lonely Planet. To seria najbardziej popularnych na świecie przewodników. Przewodniki Lonely planet zostały stworzone dla backpackerów, czyli tzw. plecakowiczów. To grupa osób, która za stosunkowo niewielkie pieniądze chce zwiedzić świat na własną rękę. Tacy turyści nie korzystają z ofert biur podróży, ani lokalnych przewodników. Sami organizują całą podróż od zakupu biletów, przez opracowania trasy, rezerwację hoteli i zwiedzanie danego kraju.
Komu przydadzą się przewodniki Lonely Planet? Podróżującym na własną rękę. W Lonely Planet nie ma kontekstów historycznych, dużych zdjęć czy kolorowych mapek.Przewodniki nie przydadzą się zatem turystom podróżującym z biurem podróży. Najczęściej mają oni do dyspozycji przewodników i rezydentów, którzy przekażą im wszystkie potrzebne informacje, zawiozą do punktu, dadzą czas na zwiedzanie i odbiorą o umówionej godzinie. Podróżujący na własną rękę muszą zaplanować trasę sami, dlatego pomocne będą im wskazówki autorów przewodników. W Lonely Planet jest spora garść konkretnych informacji: gdzie, o której i za ile. Dzięki temu mając określony budżet możemy z powodzeniem jeszcze w kraju zaplanować gdzie i za ile będziemy spali. Ile możemy wydać na jedzenia, a ile będą nas kosztowały wstępy do wybranych atrakcji turystycznych.
Przy pomocy przewodnika łatwo obliczyć szacunkowy koszt podróży. Jeszcze w kraju możemy zarezerwować większość noclegów. Lonely Planet najczęściej poleca hostele i niewielkie pensjonaty. Nie znajdziemy ich w popularnych wyszukiwarkach hoteli na świecie. Adresy hosteli pogrupowane są cenowo, dzięki czemu nie będziemy tracić czasu na sprawdzanie zbyt drogich miejsc. Do każdego adresu dodany jest krótki opis charakteryzujący dane miejsce np. „hostel w Gambii nad samym morzem. Bardzo miła obsługa. Świetna restauracja ze świeżymi rybami.” To ważna podpowiedź dla każdego podróżnika.
W hostelach polecanych przez Lonely Planet możemy poznać ciekawych ludzi z całego świata. Większość podróżuje w taki sam sposób, jak my: z plecakiem na własną rękę. Często w takich miejscach można znaleźć świetnego kompana na dalszą część podróży. Nigdy nie będziemy się też nudzić wieczorami. Większość lokatorów zamiast siedzieć w małych pokojach spędza wieczory w hostelowym patio nawiązując nowe znajomości.
Lonely Planet to też garść porad, jak, kiedy i za ile dotrzeć z jednego miejsca do drugiego. Tego typu wskazów dotyczą nie tylko największych miast w danych kraju np. jak dojechać z brazylijskiego Rio de Janeiro do Sao Paulo. Dowiemy się także, jakiego z środka transportu skorzystać, żeby z Bombaju dojechać do maleńskiego Arambol na Goa w Indiach. Lonely Planet drukuje przykładowe rozkłady jazdy autobusów, busików, pociągów, lokalnych samolotów. Przy każdym z nich widnieje też cena, a często nawet mapka. To najbardziej szczegółowe przewodniki na świecie. Nie tylko opisują nawet najmniej popularne turystycznie kraje, ale także wszystkie regiony.
To najbardziej aktualne przewodniki na świecie. Co dwa lata powstaje kolejna edycja wzbogacona o nowe miejsca z pominięciem nieaktualnych lub niesprawdzających się adresów.
Jedynym mankamentem jest brak polskiej wersji przewodników. Na razie możemy korzystać z Lonely Planet po angielsku, niemiecku, francusku czy hiszpańsku. Pozostaje nam podróżować i mieć nadzieję, że twórcy Lonely Planet w końcu otworzą się na polski rynek.
(oliwer)
[…] Przewodniki Lonely Planet pomogą zaplanować podróż życia Tajlandia, Indie, Wietnam, a może Brazylia, Boliwia i Chile? Któż z nas nie marzy o podróżach w najodleglejsze kierunki świata. Mało kto te marzenia realizuje. Dlaczego? Boimy się dużych […] […]